Para szósta. Żonkil.

Komplikacje

Morgan nie wytrzymała i poderwała rękę do góry. 

            — Długo jeszcze będziemy tak stać? —spytała, zniecierpliwiona. — Bolą mnie już nogi — jęknęła.
            — No, mnie też — mruknęło kilka innych dziewczyn.
            Asystent jedynie podniósł na nie wzrok znad papierów i uśmiechnął się cynicznie, po chwili powracając do przerwanego zajęcia, nie udzielając odpowiedzi.

            Stały tak jeszcze pół godziny, aż do kiedy jedna z nich zemdlała. Dopiero na to nadzorujący ich asystent zareagował w większym stopniu - wstał i wyszedł, ciągnąc za sobą omdlałą.
            Wrócił po paru minutach z nieoznakowaną butlą. Morgan zmarszczyła brwi widząc reakcję paru starszych dziewczyn, które westchnęły i położyły się na podłodze. Po chwili wiedziała już, czemu.

            Ocknęła się z powrotem w dormitorium. Wiedziała, że spędziła mnóstwo czasu tam, dokąd ją zabrali, ale za nic nie mogła sobie niczego przypomnieć. Wspólokatorka Morgan nagle gwałtownie wstała i wręcz podbiegła do okna, żeby je otworzyć. Tej pierwszej w ogóle to nie przeszkadzało, przyzwyczaiła się do dziwnych zachowań współmieszkanki.
            — Ej Morg, co oni wam robili? Nie było cię przez co najmniej dwa dni! — oznajmiła Vixsandree. — Xayah się strasznie martwiła, co chwila tutaj  przychodziła — skrzywiła się. Zdecydowanie nie lubiła wizyt zbyt głośnej jak na jej gust dziewczyny.

            Morgan tylko wzruszyła ramionami.
            — Nie mam pojęcia, Vixsie, sama chciałabym wiedzieć. Mam nadzieję, że nic szkodliwego...
            Urwała w połowie zdania, przepełniona radością. Xayah, jej dziewczyna, właśnie wparowała do pokoju, od razu rzucając się Morg na szyję. 
            — Chodź ze mną — szepnęła jej do ucha. 
            Morgan, niczego nie podejrzewając, złapała Xayah za rękę.
            — Prowadź, kochanie! — odparła z uśmiechem.

            Po chwili dotarły do pustego pomieszczenia z jedynie stołem pośrodku. Na nim leżał on.
            Czarny parasol.

            Morgan nabrała gwałtownie powietrza. Wszystko sobie przypomniała. Nawet nie zorientowała się kiedy opadła na kolana, a z oczu zaczęły lecieć jej łzy. Nie zauważyła też Xayah wznoszącej nóż do ciosu.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga